środa, 30 kwietnia 2014

o zajętych i pomysłowych i o zupie z kwiatkiem

Pomijając nieuniknione obowiązki codzienne sporo zajęcia dostarczały ostatnio wszystkie wspaniałe wydarzenia dziejące się w pobliżu domu. Sprzyjała ku temu cudowna aura, nieczęsto spotykana w takim natężeniu i o tej porze roku w podniebnej krainie. Zamiast więc krzywić kręgosłupy na krzesłach albo produkować odleżyny na sofie rozciągaliśmy się na kocu przed domem delektując się śpiewem ptaków, obserwując jak budują swoje gniazda , rozkoszowaliśmy się słońcem i buchającą zewsząd wiosenną radością.
W całej tej euforii nietrudno zapomnieć o gotowaniu więc często wyjściem z kłopotliwej sytuacji jest szybki przegląd lodówki i genialny, w  swej prostocie , przebłysk.
Doświadczyłam tego ostatnio na widok sporej ilości farszu do pierogów ruskich ( ugotowane ziemniaki, tofu, twarożek migdałowy, podsmażona cebula). Wstawiłam do gotowania wodę na kluseczki, do farszu pierogowego dodałam ok.1/6 część mąki ziemniaczanej, dokładnie wymieszałam masę i uformowałam kluseczki wielkości piłeczki pingpongowej . Posiekałam drobno cebulę, podsmażyłam. Kluseczki ugotowałam. Podane zostały oczywiście na kocu.

Cała operacja trwała około 25 minut a pomysł zachowuję w pamięci bo bardzo przypadł mi do smaku.

I trudno zejść z koca wieczorem , kiedy robi się prawdziwie magicznie



Czasami trzeba jednak stąpać po ziemi i wrócić do kuchni,  której zawartość lodówki może okazać się bardzo skromna na skutek wiosennego roztargnienia. Co wtedy ? Cudownie jak się ma jarmuż pod ręką- czy to z lodówki czy to dwuletni z grządki. Taki z grządki nawet jest lepszy, bo najprostsza zupa jarmużowa może zyskać wiele piękna. A jarmuż w korytku zawsze w pogotowiu.

Poddusiłam pora i kawałek selera i ząbek czosnku  na oleju kokosowym , dodałam pokrojone w kostkę ziemniaki, zalałam bulionem a kiedy były miękkie do garnka dodałam posiekaną natkę pietruszki i jarmuż.


Te urokliwe i smaczne żółte kwiatuszki to kwitnący jarmuż, który pojawia się w drugim roku wzrastania na długich łodyżkach pośród drobniejszych, niż w roku poprzednim liści.
Można zakończyć patetycznie, że ta prosta zupa to uczta dla ciała i duszy. Dlaczego by nie?

7 komentarzy:

Northern.Sky pisze...

Ach, te kluski do mnie mówią;)
Tęsknię za wami i waszą wyspą.

Sylwia pisze...

Jarmuż??? Myślałam, że rzepak dorwałaś :)

agnieszken pisze...

Asia no i za kuchnią też , no proszę :p :) Też tęsknię, niedosyt ...

Sylwia- prawda ? Rzepakowe też są jadalne ( właśnie teraz zażółcą się pola nad Olzą po obu jej stronach ;) )

Sylwia pisze...

Na razie czosnek niedźwiedzi kwitnie, a pampeliszki już przekwitają ;) Rzepakowe pole widziałam za Strasznym Dworem, przepiękne :)

agnieszken pisze...

To może pora na małe zbiory ?

Unknown pisze...

Bardzo dobre te kluseczki, całej mojej nie wegańskiej rodzinie smakowały :). Dałam wędzone tofu i żadnego innego twarogu.

agnieszken pisze...

Dziękuję Marlena, myślę, że pomysł z wędzonym tofu jest równie genialny :)