piątek, 18 października 2013

z dreszczykiem...

Sezon dyniowy rozpoczął się dla mnie z dreszczykiem.
Początkiem była wielka radość ze znalezienia dyni- również wielkiej, nastał czas na sto potraw z dyni.


Na szybko przyszedł mi do głowy pomysł żeby udusić dynię z jarmużem, a dla sprężystości dodać granulat sojowy. Granulat się moczył w bulionie, dynia została umyta, przekrojona, wypestkowana w części , której użyłam (1/4), obrana i pokrojona w małe kwadraty.


 Jarmuż umyty i pokrojony wrzucony na duszącą się cebulę, brązowy ryż gotował się z kurkumą.
Do duszących się warzyw dodaję dynię z granulatem, zaczynam dusić, robię zdjęcie i co widzę?


Coś całkiem inaczej wyglądającego niż w garze! O zgrozo aparat zwariował! Nie ma kolorów!
Miałam jeszcze nadzieję, że to ja coś niebacznie powciskałam i wszystko wróci do normy więc skupiłam się na doprawieniu warzyw i gotowe korytka wyjechały na stół podane z ryżem.


Zdjęcie - katastrofa! Natrętna myśl o niemożności robienia kolejnych zdjęć do korytka została tylko chwilowo zepchnięta na dalszy plan podczas delektowania się , o wiele piękniej i kolorowo wyglądającą dynią w jarmużu.
Nie wiem do tej pory czy to wina niewygód jakie znosi aparat spoczywając w czasie gotowania na lodówce ( mam przynajmniej gwarancję, że nie spadnie) czy też karta ze starości odmówiła posłuszeństwa ale najważniejsze jest to, że będziemy jednak jeszcze działać wspólnie.
Tylko ta pierwsza dynia w sezonie jakoś tak z dreszczykiem wyszła...

Brak komentarzy: